Pamiętacie Miroslava Klose? Najskuteczniejszego napastnika reprezentacji Niemiec, mundialowego króla strzelców wszechczasów? Otóż niewiele brakowało, a byłby świetnym… stolarzem.
Praca z drewnem to oczywiście bardzo szlachetne i pożyteczne zajęcie, ale jednak szkoda byłoby takiego talentu. Tyle że nie od razu piłkarskie zdolności Miroslava zauważono i dlatego przez dłuższy czas obstawiał jednak konia stolarskiego (podobno byłby doskonałym rzemieślnikiem, na egzaminie czeladniczym uzyskał 99%). W profesjonalnej piłce klubowej pojawił się już po dwudziestce, w drużynie narodowej zadebiutował jako 23-latek bez wcześniejszych doświadczeń w reprezentacjach młodzieżowych.
Klose, polsko-niemiecki imigrant mieszkający w małym miasteczku, po prostu nie załapał się na radary dużych piłkarskich firm.
Jego historia – oraz fatalny występ Niemców na Euro 2000 – była jednym z impulsów do przebudowy całego systemu szkolenia i promocji talentów. Podczas prezentacji założeń reformy jej koordynator Jorg Daniel powiedział słynne słowa, że “choćby kolejny talent stulecia urodził się w wioseczce za górami, od teraz będziemy w stanie go znaleźć”.
Nie będziemy tu analizować strategii niemieckich władz piłkarskich, ale mówiąc krótko: była skuteczna.
A w Polsce? Kilka klubów ma niezłe sieci skautów, ale “talent stulecia urodzony w wiosce za górami” wciąż ma duże szanse, by przepaść gdzieś wśród prowincjonalnych szkółek piłkarskich.
Dlaczego to takie ważne? Przecież futbol to tylko jedna z gałęzi show biznesu, powiecie. Tak, ale też dla wielu całkiem realna droga awansu społecznego i kariery zawodowej. Profesjonalni piłkarze to nie tylko gwiazdy Ligi Mistrzów, ale także szeregowi gracze polskiej II czy III ligi. Cała ta sytuacja staje się bardzo istotna, jeśli ujmiemy ją w kategoriach równych szans zawodowych młodych osób z dużych i małych ośrodków.
Druga sprawa to szerszy społeczny potencjał futbolu. Lokalne kluby to często instytucje integrujące całą społeczność, a “piękna gra” skutecznie aktywizuje i motywuje młodych ludzi, by osiągali więcej. Nie tylko w sensie stricte sportowym: w Brazylii, ale i np. Holandii funkcjonują rozbudowane programy zwiększania “zatrudnialności” młodzieży ze środowisk zagrożonych wykluczeniem, wykorzystujące treningi piłki nożnej. Obok kiwek i taktyki młodzi ludzie niejako przy okazji nabywają niezbędne na rynku pracy life skills: umiejętność współpracy, planowania, odraczania nagrody, komunikacji, przyjmowania konstruktywnego feedbacku.
Mam nadzieję, że udało mi się przekonać Was, że futbol może być biznesem pozytywnego wpływu. W najnowszym odcinku “Impact the Future” między innymi o demokratyzacji futbolu rozmawiam z Rafałem Warchołem, szefem spółki stojącej za piłkarską aplikacją FCapp. To narzędzie, które wyrównuje szanse klubów i zawodników z małych i dużych ośrodków: ułatwia regularne organizowanie niezbędnych do rozwoju sparingów i turniejów, a także pozwala dać się zdalnie zauważyć skautom. FCapp mocno rozwija się teraz w Polsce, wkrótce ruszy za granicę – i za chwilę wystartuje z emisją akcji. Czy apka pomoże znaleźć przyszłych mistrzów świata? Nie wykluczam. Więcej informacji znajdziecie na stronie emisja.fcapp.pl.
Obserwuj, oglądaj i słuchaj Impact The Future
Facebook, YouTube, Apple Podcasts, Spotify, Spreaker
Rozmowy prowadzi Artur Racicki, na co dzień wspierający startupy pozytywnego wpływu, w podcaście Impact the future podejmujący rozmowy z innowatorami i ekspertami, którzy zmieniają świat na lepsze.